Warszawska giełda w maju nie rozpieszcza inwestorów. Ponownie okazuje się, że popularna maksyma „Sell on may, and go away” lubi się sprawdzać. W istotnym schłodzeniu nastrojów pomógł powrót napięcia w temacie wojny handlowej na linii USA vs Chiny, co udzieliło się również krajowym inwestorom. Sezon publikacji wyników finansowych za 1 kwartał nic tu zasadniczo nie zmieni. Na ten moment strach wygrywa z chciwością…
Słabości wciąż te same
Co głównie martwi krajowych inwestorów? Lista problemów jest wszystkim dobrze znana. Systematycznie maleją obroty sesyjne. Ostatnio „Parkiet” pisał, że w maju jest to na razie poniżej 669 mln zł na sesję (najniżej od trzech lat). Dodatkowo podaż ma się całkiem dobrze patrząc na ruchy krajowych funduszy. TFI notują od przeszło 15 miesięcy systematyczny odpływ kapitału. Nie lepiej jest w OFE, gdzie kwiecień był piątym z rzędu miesiącem, w którym wyprzedawały one akcje. W efekcie ma to wpływ na postawę indywidualnych graczy, którzy (co zrozumiałe), często stają się zmęczeni taką sytuacją.
Inwestorzy indywidualni wciąż aktywni
Gdzie więc szukać jakiś pozytywów? Nie jest to łatwe, ale wskazałbym na udany debiut producenta gier mobilnych – BoomBit. Zarobili na nim wszyscy ci, którzy kupili akcje w trakcie oferty publicznej (cena emisyjna wyniosła 19 zł). Przypomnijmy, że zrobiło tak blisko 3,2 tyś inwestorów. To zawsze stanowi pozytyw i potencjalny impuls dla detalu.
Innym miłym akcentem jest dość wysoka frekwencja w konkursie Parkiet Challenge. Organizatorzy chwalą się, że udział w tym przedsięwzięciu bierze około 3 tys. inwestorów. Trudno więc jednoznacznie stwierdzić, że drobni inwestorzy całkowicie odwrócili się od warszawskiej giełdy i handel akcjami stał się niszowy.
Przeglądając różne grupy dyskusyjne w Internecie spotykamy się ze wzmożonymi dyskusjami graczy na temat bliskiego już sezonu dywidendowego. Cieszy to podwójnie. Po pierwsze, dotyczy to w większości spółek o uznanej wiarygodności finansowej, gdzie ryzyko istotnych strat jest relatywnie mniejsze. A po drugie, inwestowanie w spółki dzielące się zyskami – skłania często do długoterminowego zaangażowania się w ten segment rynku, co również zalecane jest przez specjalistów, w oparciu o różne historyczne przykłady.
Reasumując: rynek giełdowy na tę chwilę jest bardzo wymagający, lecz potencjalnych okazji inwestycyjnych na nim nie brakuje. Kluczową rolę może odegrać szybkie działanie w sytuacji, gdy coś nas zaskoczy negatywnie w przyjętym przez nas wcześniej pozytywnym scenariuszu.
Powyższy wpis jest prywatną opinią autora i żadnym stopniu nie stanowi „rekomendacji” inwestycyjnej w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Więcej w zakładce O MNIE.